Bruce nie opuści długo swojej rezydecji po premierze Batman Arkham Origins. Gotham strzeż się! Ciemność nadchodzi. Zobacz naszą recenzję.
Jeden z najsłynniejszych bohaterów świata DC – Batman, doczekał się wielu traktujących o nim książek, komiksów, adaptacji filmowych, serialowych jak i animowanych. Zatem co oczywiste przyszedł czas na wejście w świat wirtualnej rozrywki na konsole jak i PC. Jak na tle tego wszystkiego wypada propozycja mobilna? Jakby to powiedzieć…
Pierwszy kontakt.
Zapowiada się znakomicie. Marka Mrocznego Rycerza zobowiązuje, biorąc choćby pod uwagę serię gier na pozostałe platformy, które zebrały mnóstwo pozytywnych ocen. Poza tym to wspaniałe, zróżnicowane uniwersum z mnóstwem postaci i powiązanych często pokręconych między nimi relacji. Co może pójść źle?
Graficznie absolutnie nie ma się do czego przyczepić. Modele postaci są właściwie zaprojektowane, albo inaczej, odpowiednio do większości mocy obliczeniowych w urządzeniach. To nie oznacza, że mamy do czynienia z kwadraturą koła, ale Ci z was, którzy liczą na mocne doznania wizualne, zawiodą się. Poruszanie po menusach również sprawia wrażenie nienagannego, mimo to bywa nieintuicyjne, a niektóre opcje są dość skutecznie poukrywane. Dobrze, że producent pomyślał o skanerze, wykrywającym rzeczy nam niezbędne.
Tak. Batman AO, nie jest wolny od mikropłatności. Objawiają się one podczas ukończonych misji gdzie otrzymujemy walutę i trofea, a wraz z nimi pomnożenia ich dzięki specjalnym monetom dostępnym za realne pieniądze. Ingerencja tego rozwiązania w grę nie jest wielka, gdyż przyspiesza jedynie całą sprawę. Wpływu na tryb multiplayer także nie ma, ponieważ deweloper uznał jego istnienie za zbędne.
Rozgrywka i łez ciąg dalszy.
Oczywiście kwestią sporną jest wybór organizacji zabawy i konwencji jaką przyjmuje produkcja. Jednak Arkham Origins moim zdaniem lekko sprawę pokpiło sprowadzając całą rozgrywkę do walki 1vs1 z kolejnymi „nawijającymi się” przeciwnikami. Robimy to poprzez używanie zdolności Batmana takich jak użycie batarangu, elektyczne rękawice czy wezwanie nietoperzy w celu ogłuszenia przeciwnika. Natomiast podstawową formą głoszenia własnej prawdy są pięści i kopniaki. Używamy ich przeciwko zwykłym zbirom, ale także antybohaterom w osobie Bane’a, Deathstroke’a, Deadshot’a, Copperhead’a i to na tyle… Brakuje kogoś prawda?
Skoro jesteśmy już przy uczestnikach całego zamieszania. „Ciekawym” posunięciem ze strony twórcy był brak umieszczenia w grze głównego przeciwnika naszego superbohatera – Jokera, napędzającego akcję wielu odsłon przygód nietoperza. Być może powodem tego był już przesyt jego w ostatnich produkcjach lub po prostu główna broń tego czarnego charakteru musiałaby zostać amputowana. Chodzi oczywiście o charyzmę, budowę napięcia i znakomite dialogi, których… Nie uświadczymy w produkcji. Ałć!
Same starcia polegają na parowaniu bądź wyprowadzaniu ciosów. Bywa to ciekawe do momentu odblokowania odpowiednich zdolności i łączeniu ich w kombosy niosące zniszczenie, któremu oponenci nie mogą zapobiec. Jakby tego było mało możemy ulepszać sam strój Bruce’a. Jego upgrade powiększa zadawane obrażenia oraz zwiększa ilość punktów HP, co sprawia, że jesteśmy prawie niepowstrzymani.
Podsumowanie. Ma ktoś chusteczki?
Zasiadając do Arkham Origins byłem pełen optymizmu dzielonego z nadzieją na dobrą zabawę w jednym z moich ulubionych miast – Gotham, pod postacią jego obrońcy. Mój entuzjazm został szybko sprowadzony na ziemię przez brutalną weryfikację stanu rzeczywistości wirtualnej. Producent zdecydował się na wybiórcze posklejanie elementów tak, aby wyszła z tego zjadliwa mieszanka, bo przecież jest Batman, a dalej jakoś to będzie. Cóż… Polecam tą produkcję zagorzałym fanom uniwersum. Pozostali instalują na własną odpowiedzialność…
• Mikropłatności nie maja prawie znaczenia
• Grafika?
• Brak Jokera
• Szybko stajemy się maszynką do wypełniania misji
*Grafika pochodzi z i0.wp.com