Raid: Shadow Legends

Potwory, herosi, przygody i … mikropłatności. Sprawdzamy jak wpływają na siebie te rzeczy i oddziałują w Raid: Shadow Legends.

W dobie powszechnych „klikaczy” na urządzenia mobilne, ciężko znaleźć propozycję, która wymagałaby więcej niż minimum uwagi i zasobnego portfela. Dziś przyjrzymy się produkcji, która wygląda całkiem nieźle, ale jak jest w rzeczywistości?

Pierwszy kontakt.

Początek miło zaskakuje, ponieważ grafiki w sklepie Google play sugerują niezłą stronę wizualną, a kiedy klikniemy zainstaluj, czas poświęcony na to będzie niewielki. Pierwsze uruchomienie wrzuca nas od razu w wir rozgrywki. Stajemy do walki ze smokiem, którego ma pokonać wesoła gromadka herosów nie mogących porozumieć się ze sobą. Do tego, wychodzi na jaw, że są za słabi i potyczka kończy się porażką.

Z poległych możemy wybrać sobie jednego z nieszczęśników, po to by go wskrzesić, by ponownie służył. Otrzymujemy również surowce i kamienie do przywołania kolejnych bohaterów o słabszej klasie. Tak tworzymy swój początkowy oddział, który toczy niezbyt skomplikowane bitwy dla srebrników i wyposażenia oraz oczywiście XP.

Im dalej tym… drożej?

Bazą wypadową okazuje się dość przyjemny dla oka rynek fantasy miasteczka? Niestety nie mamy dostępu do żadnego z punktów dlatego wyruszamy po przygody i nagrody. Pojawiają się w tym czasie reklamy zachęcające do zakupu kryształów i waluty. Norma.

Zacząłem od raid’u na zamek w trybie kampanii w celu ocalenia go z rąk złoczyńców. Rozgrywka jest dość prosta. Każda misja dzieli się na trzy „fale” wrogów. Etapy które przeszedłem nie wymagały ode mnie wielkiego myślenia, jedynie mniej lub bardziej zmyślnego klikania na skille, np. przy większej liczbie wrogów do ich anihilacji używałem oczywiście umiejętności obszarowych.

Po zakończeniu misji kolejne zachęty do kupna rozpoczęły swój atak i tak za każdym razem kiedy wróciłem z wojaży by założyć nowo zdobyte uzbrojenie bądź je ulepszyć. Co ciekawe i stanowiące pewien element humorystyczny jest to, że naszym wojakom możemy dodać punkty doświadczenia w tawernie dzięki… złocistemu trunkowi produkowanemu z chmielu.

Rozwój pieniężny.

Wracając ku wątkowi mikropłatności. Tutaj ma tryb agresywny. Byłem zarzucany ofertami, być może którąś kliknę, prawda? Niemniej postęp w grze dokonywał się. Miałem coraz mocniejszych herosów, odblokowałem niektóre budynki jak wyżej wspomniana tawerna, portal do przywoływania championów czy wielka sala w której wykupuje się upgrade’y. Jednak to początek. Zapewne w późniejszych etapach jest coraz trudniej o „nabijanie” level’i w sensownym tempie.

Podsumowanie.

Szkoda. Uważam, że Raid: SL ma potencjał na dobrą grę fantasy RPG. Ciekawie zaaranżowanie lokacje, a także tekstury postaci potrafią cieszyć oko. Rozgrywka satysfakcjonuje kiedy na polu bitwy jest większa liczba herosów oraz ich przeciwników. Niestety zbyt mocno producenci postawili na mikropłatności, co moim zdaniem psuje wystarczająco mocno chęć obcowania z nią.

Zalety
• Dobra grafika 3D
• Duża liczba bohaterów
Wady
• Gra opiera się w dużej mierze na mikropłatnościach

Podziel się wiedzą z innymi

Komentarz do postu